na luzie
LENISTWO....
12:19:00
Niestety dzisiaj mocno przymusowe:( Wczoraj wieczorem wracając do domu, tuż przed samym wejściem zaliczyłam orzełka. I to nie takiego byle jakiego, tylko całkiem solidnego orła, dzięki któremu na tyłku pojawił mi się siniak wielkości kuli ziemskiej (z przyczyn czysto estetycznych na blogu tego nie pokażę) koloru zielono- fioletowo-niebieskiego.... wierzcie mi.... niejedna z Was chciałaby taką mieszankę zmalować w makijażu oka;P Do tego zbity łokieć i kciuk u prawej ręki.
Z pupą w poduszce oddaje się dzisiaj lekturze pierwszego polskiego wydania Harper's Bazaar a potem spróbuję pomalować paznokcie.... na stojąco oczywiście;P
Uważajcie na śliskie chodniki, ściskam Was mocno i życzę udanego wtorku:)
I przyznać się.... kto już zliczył orzełka?;)
62 komentarze
Ja zaliczyłam orzełka przed własnym domem,gdy szłam odebrać pocztę :D
OdpowiedzUsuńJa w tym roku jeszcze nie ;). Pamiętam, że kilka lat temu wracałam z przeglądu z mega ciężką teczką. Śnieg po kolana, ślisko, zimno... 2 przesiadki. W centrum spotkałam się z ówczesnym chłopakiem, razem pokonywaliśmy ostatnio odcinek drogi... No i pod samą furtką się wywaliłam ;). Kuruj pupę! ;) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńNajbardziej złości, że takie wypadki zdarzają się pod samym domem! Dziękuję:)
UsuńO kurczę, to szybkiego powrotu do formy!
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńKuruj się! Codziennie na spacerze z psem walczę z oblodzonym chodnikiem i póki co obyło się bez wypadków ;)
OdpowiedzUsuńOby jak najdłużej bez wypadków:)
Usuńoj biedny tyłek! :-))
OdpowiedzUsuńja ostatnio na dyskotece takiego orła wywinełam :d
Na dyskotece? To ostra zabawa musiała być;)))
UsuńTo zdrówka Maniu życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńManiu, trzymaj się! Niech Ci poduszka pod pupą miękką będzie :D Ja zaliczyłam glebę jakieś 3-4 tygodnie temu i miałam podobnego (jeśli chodzi o obfitość kolorów) siniaka na udzie. Tym bardziej łączę się z Tobą w cierpieniu, bo siniak zszedł, ale kość dalej obita i pobolewa :P
OdpowiedzUsuńDzisiaj się z tego trochę śmieję, ale wczoraj tak wesoło mi nie było. Cieszę się, że dziecka na ręku nie niosłam...
UsuńMnie na szczęście dzięki wyjazdom straszna zima ominęła, więc orzełki również ;)
OdpowiedzUsuńSzczęściara:)
UsuńZaraz idę z psami, więc wszystkie orły przede mną ;) btw kolor opiaka z foty mi się kojarzy z moją ulubioną czerwienią - thrill of brazil.
OdpowiedzUsuńPS. Za moment wrzucę dla Ciebie pryzmy na twarzy- tylko się nie śmiej!
Orłów nie życzę, ale pryzmy chętnie obejrzę.... i OK śmiać się nie będę, obiecuję;)
UsuńTen OPIk to I'm All Ears:)
ooo, chciałam sobie sprawić zestaw miniatur, ale się okazało, że w zestawie nie ma tego słodkiego topu z serduszkami :P
UsuńPs. Trzymam za słowo!
Wiadomo.... najlepszego koloru z kolekcji nie włożą przecież do zestawu mini;(
UsuńOj będę musiała uważać, bo w Szczecinie naśnieżyło, a ja muszę jeszcze dziś wyjść na niemiecki.
OdpowiedzUsuńMusisz koniecznie uważać, szkoda tyłka;)
UsuńJa orła wywinęłam jeszcze zanim zaczęła się zima. Potłukłam nadgarstek i obydwa kolana pozdzierałam ok. 50 metrów od domu. Zanim dotałam do domu wyglądałam, jakby mnie ktoś chciał pozbawić życia. Wiem jak to boli, więc tym bardziej łączę się w cierpieniu :))
OdpowiedzUsuńWracaj do formy, Kochana :)
Gdyby nie wczorajszy upadek, mogłabym powiedzieć, że od 15 lat nie zaliczyłam orła...a tak to znowu zaczynam odliczanie;)
UsuńTo musiał być efektowny orzełek... Ja jeszcze w tym roku nie zaliczyłam żadnego, oprócz takiego orzełka-aniołka na śniegu- i oby tak zostało!
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do formy. Mięciutkiej poduszki :)
Prawdziwa fanka kolorów z Ciebie- nawet kolor siniaka świetnie opisałaś! :)
Właśnie... oby tak zostało:)
Usuńmam nadzieję , że szybko dojdziesz do siebie :*
OdpowiedzUsuńja wyrżnęłam tylko raz ale zbiłam sobie kość policzkową - na szczęście nie było dużego siniaka
Kość policzkowa.... to musiało boleć:(
Usuńojoj, no to sobie ładnego musiałaś siniola nabić - serdecznie współczuję. ja tej zimy póki co bez nokautów chodnikowych, ale za to w zeszłym sezonie orzełkowym - huhu :) było ciekawie :D także szybkiego powrotu do formy życzę!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Dziękuję:)
UsuńJa dziś leżałabym kilka razy, na szczęście opanowałam już technikę przywracania równowagi w ułamek sekundy, więc obyło się bez bliższych spotkań z chodnikiem.:)
OdpowiedzUsuńMoja technika przywracania równowagi nie zdążyła nawet zareagować, wszystko działo się za szybko.
UsuńNie martw się, Ja też zaliczyłam podobnego orzełka :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko dojdziesz do siebie!
OdpowiedzUsuńJa też, dziękuję:)
UsuńOj, współczuję :c Tej zimy nie zaliczyłam jeszcze orzełka, ale dzisiaj prawie by mi się to udało :D
OdpowiedzUsuńPrawie robi ogromną różnicę, ale nie życzę bo to nic dobrego;)
UsuńOoo, biedna :* Współczuję i niech twój tyłek szybko wraca do siebie ;) Z chęcią poczytałabym sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Niestety jest więcej do oglądania niż do czytania... ubolewam:(
UsuńNormalnie ide na przystanek 7 minut, dzisiaj szłam 20 ! Tak bardzo się ślizgałam ;D Przesyłka dzisiaj doszła, dziękuje ! :*
OdpowiedzUsuńTo prawda, strasznie się teraz chodzi:(
UsuńJa nieźle przywitałam tegoroczną zimę - schodziłam po schodach i z samej góry zjechałam na tyłku, upadając na bok - całą prawą stronę miałam tak stłuczoną, że musiałam siedzieć na lewym pośladku tylko. :D No i oczywiście upadłam na ten bok, na którym zasypiam. :) I co ciekawe, schodziłam powoli i trzymając się poręczy. :P
OdpowiedzUsuńJa ostatni raz zaliczyłam glebkę jakieś 15 lat temu, kiedy to spadłam ze chodów idąc do szkoły - ślad pozostał do dzisiaj. Od tego czasu cisza.... do wczoraj;(
UsuńPóki co trzymam się jeszcze pionu, ale wszytsko przede mną, śliskie chodniki i schody tylko czekają na moje gapiostwo i tylko patrzeć jak rymnę na pupsko :) Trzymaj się Maniu ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Trzymaj się, bo dużo nie trzeba by się bliżej zaprzyjaźnić z chodnikiem;)
Usuńojej.. uważaj na siebie i wracaj do zdrówka;) ja to wybiłam sobie kciuka u prawej ręki chcąc zatrzymać kręcące się hula-hoop, które sobie zakupiłam:p
OdpowiedzUsuńIle to nieszczęścia można sobie w domu zrobić:P
UsuńJa na szczęście jeszcze nie zaliczyłam upadku ale to nie koniec zimy, zapraszam do siebie w poszukiwaniu unspiracji
OdpowiedzUsuńŁączę się z Tobą w bólu, pupa się zagoi, dobrze, że przy okazji np. obcasika nie złamałaś albo własnej nogi! ;-)
OdpowiedzUsuńJakbyś zobaczyła kolorówkę mojego tyłka, to wolałabyś złamać obcasik, serio;))))
Usuńdo wanny lepiej wejdź, gorąca kąpiel cuda działa! i wracaj szybko do nas i do zdrowia :*
OdpowiedzUsuńDo Was zawsze moje Kochane:)
UsuńOjej, współczuję... To moja pierwsza zima odkąd pamiętam bez orła. Znając życie to po tym jak się właśnie pochwaliłam pewnie jutro coś wywinę:D
OdpowiedzUsuńJa też się zawsze boję pochwalić, ale trzymam kciuki by zima u Ciebie bez orzełka się skończyła:)
UsuńOjeeej biedactwo, ja jeszcze w tym roku orzełka nie zaliczyłam ale za to zeszłej zimy leżałam miesiąc z nogą w gipsie :(
OdpowiedzUsuńOjej noga w gipsie, to współczuję strasznie:(
UsuńJestem ciekawa lakieru :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie trafiłam na Twojego bloga i jestem wprost zachwycona. Orzełka współczuje. Ja cudem wywaliłam się tylko jeden raz tej zimy, ale za to na pasach! ;-( Niestety cały czas pada u mnie śnieg. Zimo odchodź! ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję:)
UsuńŻyczę szybkiego powrotu do formy!
OdpowiedzUsuńOj;/ Wiem, o czym mówisz... Ja tak niedawno spadłam z oblodzonych schodów...
OdpowiedzUsuńNiech się pupka szybko goi :) Ja nie pamiętam kiedy wywinęłam jakiegoś orzełka i aby tak pozostało :)
OdpowiedzUsuńNiestety rozumiem Twój ból. Rok temu zaliczyłam podobną glebę... Wspólczuję i życzę powrotu do sprawności siedzenia :D
OdpowiedzUsuńNie obrażaj! Nie spamuj!
Dla postów starszych niż 3 dni włączone jest moderowanie komentarzy.